Czym jest motywacja? Mówiąc najprościej to gotowość człowieka do działania, które powinno zakończyć się osiągnięciem wyznaczonego celu. Dotyczy to zarówno młodych jak i starych. Brzmi rzeczywiście nieskomplikowanie, jednak trzeba pamiętać, że aby wydobyć z siebie albo z kogoś innego tę gotowość, potrzeba aby zaistniało kilka czynników.
Niech podniesie rękę rodzic, który nigdy nie musiał namawiać swojego dziecka do czegoś, czego ono nie chało zrobić. Niech zgłosi się ten, kto nie próbował zmusić swojej pociechy do nauki, albo do punktualnego wstawania, albo do sprzątania własnego pokoju albo odśnieżania śniegu przed domem … Kto nie chciał, żeby jego dziecko więcej czytało, z większym zapałem przygotowywało się do egzaminów, rozwijało talent muzyczny albo uprawiało sport. A wszystko to oczywiście dla dobra tegoż dziecka, które rodzice chcieliby wychować najlepiej jak się da i nauczyć najwięcej ile się da – nie tłamsząc przy tym młodej osobowości, a także poczucia odrębności i godności swojego dziecka. Kto ma dzieci wie ile to wymaga zachodu, sprytu i anielskiej cierpliwości.
Ileż byłoby łatwiej gdyby istniał jakiś uniwersalny sposób, wiedza, która pozwoliłaby rodzicom skutecznie motywować zarówno maluchy jak i nastolatki. Gdybyśmy tylko mogli poznać motywacyjne DNA naszych pociech…
Brzmi trochę jak science fiction ale zdecydowanie nim nie jest. Motywacyjne DNA to inaczej fundament naszej motywacji, który razem z temperamentem dostajemy w spadku od naszych przodków. Rodząc się, mamy już wdrukowany pewien potencjał, który później w życiu możemy albo pięknie rozwijać, i wtedy najbardziej czujemy, że jesteśmy w zgodzie z samym sobą, albo zlekceważyć i męczyć się, na siłę wszystko w sobie zmieniając. Kiedy wiemy jakie mamy predyspozycje i zdolności, łatwiej przychodzi nam wybieranie atrakcyjnego celu a co za tym idzie, skutecznych sposobów osiągnięcia go. Dotyczy to także a może przede wszystkim najmłodszych. Dlatego zamiast przeżywać frustrację i zmuszać nasze dziecko do jakiejś aktywności, powinniśmy najpierw zrozumieć co je blokuje i co mu najbardziej przeszkadza. Jednym słowem powinniśmy stworzyć mu jak najlepsze warunki do osiągania sukcesów – a bez wątpienia pomoże nam w tym test motywacyjnego DNA.
Niezależnie jednak od wyników badań i testów, jakie zrobimy naszym dzieciom, warto wiedzieć, że istnieje na szczęście kilka uniwersalnych zasad, o których powinniśmy pamiętać chcąc zmotywować swoje dziecko.
Po pierwsze, żeby dziecko coś zrobiło musi mu się najpierw chcieć a to oznacza, że najważniejsze jest zdefiniowanie atrakcyjnego celu. Co więcej powinien on być przedstawiony w formie zachęcającej dla osoby, do której jest kierowany, dopasowany do jej wieku i możliwości. Nie stawiajmy więc przed naszymi dziećmi celów nie do zrealizowania, pozwólmy też by realizowały je małymi krokami.
Dobrze wybrany cel musi łączyć w sobie dwie rzeczywistości – odpowiadać na jakiś brak, który nasze dziecko zauważy i dawać gwarancję, że podjęty wysiłek ten brak zmniejszy lub wręcz zlikwiduje.
Konkretny przykład – Co zrobić jeśli dziecko nie chce się uczyć i nie angażuje się w obowiązki domowe?
Jeśli nauka nie stanowi dla dziecka przyjemności, a wręcz nastręcza mu trudności lub słyszy narzekania rodziców na szkołę, przeładowany program zajęć lub nauczycieli, nie wzbudzimy w nim atrakcyjności celu. W takiej sytuacji kiedy dziecko siada do lekcji, pojawia się w nim przede wszystkim brak dotyczący zabawy. Zatem motywacja jest, tyle że nie w tym kierunku, na którym zależy nam jako rodzicom.
Dobrym i sprawdzonym sposobem jest w tej sytuacji tworzenie w domu atmosfery sprzyjającej nauce. Jeśli w domu, w tym samym czasie, wszyscy domownicy wykonują jakąś cichą pracę intelektualną, choćby w postaci czytania książki czy planowania na piśmie swoich zajęć, dziecko uczy się, że tego typu praca jest czymś naturalnym i dotyczy każdego. Młodsze dzieci w tym czasie mogą po cichu rysować, zamiast oglądać bajki. W wielu domach sprawdza się także praca przy wspólnym stole, w pokoju a nawet w kuchni.
Po drugie, ważne jest aby dziecko czuło się doceniane. Tak, jak podziwialiśmy wysiłki naszego dziecka przy uczeniu się chodzenia, tak samo doceniajmy jego wysiłki przy nabywaniu innych, nowych umiejętności. Tak więc, zamiast się złościć, że dziecko nie robi czegoś „po naszemu”, okażmy zadowolenie wdzięcznym spojrzeniem lub dobrym słowem z jego zaangażowania w obowiązki domowe. To trening czyni mistrza, a jeśli będzie trzeba to czas na korektę jeszcze przyjdzie. W przeciwnym razie jeśli dziecko uwierzy, że jedynym sposobem na zadowolenie rodzica jest kopiowanie jego sposobu, który jemu „nie leży”, uzna, że nie jest w stanie go osiągnąć. W ten sposób, ponownie kierujemy motywację dziecka nie tam, gdzie nam zależy. Dlatego późniejsze miganie się od obowiązków będzie miało wręcz podwójne uzasadnienie – unikanie porażki i unikanie niezadowolenia ze strony rodzica.
Po trzecie rodzice powinni być w stosunku do dzieci wymagający, bo tylko stawiane wymagania, połączone z rodzicielskim wsparciem, odpowiednim do tych wymagań, zapewnią, że dziecko będzie się rozwijało. Cierpliwość jest kluczem do właściwego towarzyszenia dziecku w drodze do jego pełnej samodzielności. Każda z faz rozwojowych ma swoje własne wyzwania i w każdej z nich, niezmiennie, celem jest nauka samodzielności i poczucia kompetencji adekwatnie do wieku. Słowem kluczowym jest tu nauka, która zakłada potrzebny czas, wysiłek i mądrze przeprowadzony proces.
Oferując dziecku jedynie pomoc, bez stawiania wymagań, uczymy go nieporadności i kształcimy zaburzoną samoocenę. Jeśli stawiamy tylko wymagania ale nie pomagamy, przyczyniamy się m.in. do poczucia porażki, zniechęcenia czy reakcji ucieczkowych. Natomiast pozostawienie dziecka zarówno bez wymagań, jak i pomocy jest najprostszym przepisem na osiągnięcie marazmu i treningu błogiego lenistwa.
Jeśli nasze dziecko lubi niezależność, to znaczy, że chce mieć wpływ na decyzję. Możemy to osiągnąć dając mu wybór, np. zadając konkretne pytania: chcesz lekcje odrobić u siebie w pokoju czy w kuchni? Chcesz śmieci wynieść przed czy po bajce? Zjesz ziemniaki w całości czy tłuczone?
Po czwarte rodzice muszą motywować dzieci własnym przykładem. „Modelować” je będąc dla nich wzorem i autorytetem. Dotyczy to także drobnych spraw. Na przykład kiedy wychodzimy po zakupy i dziecko idzie z nami, weźmy ze sobą worek ze śmieciami i wyrzućmy go po drodze. Jest duża szansa, że dziecko uzna to zachowanie za naturalne, wręcz oczywiste.
Po piąte rodzice powinni wprowadzać jasne zasady, pamiętając przy tym, żeby jednocześnie nie było ich zbyt wiele. Dzieci nie mogą się w nich pogubić, muszą mieć szansę żeby je zapamiętać a potem ich przestrzegać.
Po szóste rodzice nie powinni wyręczać swoich dzieci tylko zachęcać je do działania i samodzielności. Trzeba pozwolić dzieciom na popełnianie własnych błędów i dać im czas na tzw. trening umiejętności, pamiętając przy tym, że jedne dzieci potrzebują go więcej inne mniej.
Wszyscy jesteśmy różni. Zarówno my dorośli jak i nasze dzieci. Dlatego nigdy nie wolno nam zapominać, że często kłopoty jakie mamy z komunikacją, także tą międzypokoleniową, nie wynikają wcale z tego, że robimy sobie na złość ale z tego, że mamy różne temperamenty i usposobienia, że po prostu musimy się nieustannie siebie uczyć, próbować zrozumieć i zawsze, ale to zawsze, być dla siebie nawzajem wsparciem.
Więcej o sztuce właściwej motywacji dowiesz się słuchając podcastu – Warsztaty „Jak wzbudzić w dziecku motywację” – YouTube