Poznali się jeszcze jako nastolatkowie. Andrzej od razu poczuł, że z Marzeną połączyło go coś więcej. Mimo młodego wieku, wygospodarowanie kawałka rodzinnego mieszkania dla siebie i ukochanej nie stanowiło dla niego większego problemu. Zawsze był zaradniejszy od rówieśników, a przy tym wyróżniał się zdyscyplinowaniem, wrażliwością i ciekawością świata. Posiadając tyle cech odpowiednich dla wyborowego żołnierza, trudno się dziwić, że służba wojskowa szybko stała się jego pasją.
„Jeśli mnie kochasz, poczekasz” – powiedział Andrzej tuląc żonę do piersi, gdy wyjeżdżał na misję w Iraku. Choć serce krajało mu się na myśl o pozostawieniu w domu ciężarnej żony i trzyletniego synka, Patryka, czuł wzywające go powołanie. Rola zwykłego żołnierza nigdy mu nie odpowiadała, od zawsze marzył o braniu udziału w akcjach specjalnych. I choć dla niego nocne skoki na spadochronie były niesamowicie ekscytujące, Marzena nie kryła przerażenia, gdy opowiadał jej o swoich przeżyciach przez telefon.
Bez wątpienia Andrzej darzył mundur uczuciem, lecz jego największą miłością byli synowie. Gdy na świat przyszedł Eryk, dumny tata z niesłychaną radością dzielił się jego zdjęciami z kim tylko mógł. „Ten wielki chłop cieszył się jak dziecko, pokazywał kolegom zdjęcia i szalał z radości” – wspominali jego kompani z pułku. Niestety, nie doczekał spotkania z synkiem, ginąc podczas jednej z akcji. I tak jak dla wielu zapisał się w pamięci jako wzorowy żołnierz, dla swoich chłopców był kimś znacznie ważniejszym – kochającym ojcem.
Patryk ma dziś 21 lat. Opiekujemy się nim od 2011 r.