„Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga. Chodź opowiem ci bajeczkę, bajka będzie długa.” – śpiewał do snu swoim ukochanym córeczkom Andrzej Struj, podkomisarz Komendy Głównej Policji w Warszawie. I choć dziś pozostały po nim jedynie wspomnienia, obie lubią wracać myślami do chwil spędzonych z tatą na wspólnych zabawach. Dziewczynki zawdzięczają mu także zdolności artystyczne – Krysia odziedziczyła po nim talent wokalny, zaś Monika uwielbia występować przed publicznością na scenie teatralnej.

 

Andrzej był dla nich wspaniałym, cierpliwym i kochającym ojcem. Również na komendzie cieszył się sympatią współpracowników, którzy widzieli w nim dobrego przyjaciela oraz mentora. Pomimo stonowanego charakteru, uśmiech rzadko znikał z jego twarzy, a każdy zawsze mógł liczyć na jego dobre słowo, czy poradę. Andrzej bardzo aktywnie udzielał się również na forum policyjnym, gdzie dzielił się swoją wiedzą z piętnastoletniego doświadczenia zawodowego.

 

„Struś” uchodził za osobę oddaną służbie, pilnując prawa i porządku także poza godzinami pracy. Niegdyś był członkiem elitarnej grupy „Puma”, zajmującej się ściganiem gangów samochodowych. W mundurze czy bez, Andrzej nigdy nie odpuszczał przestępcom. Właśnie dlatego, będąc jeszcze na urlopie, zainterweniował gdy chuligani zaczęli demolować tramwaj na jego oczach. Niestety, w trakcie szamotaniny podkomisarz został zraniony nożem, co skończyło się dla niego tragicznie. I choć dla wielu z nas tego dnia zginął wzorowy stróż prawa, dla Krysi oraz Moniki odszedł ktoś znacznie ważniejszy.

 

Krysia ma dziś 17 lat, a Monika – 19. Opiekujemy się nimi od 2011 r.